Aktualności
Forest School Center
„Edukacja leśna staje się ostatnio modna, ale dla mnie nie jest to moda tylko absolutna potrzeba”. Wywiad
Leśne przedszkola coraz częściej powstają w naszym kraju i są świetną alternatywą w przygotowaniu najmłodszych do edukacji wczesnoszkolnej. Ale wielu rodziców nie do końca wie, czy tego typu placówki spełnią ich oczekiwania.Pojawiają się pytania – jak przedszkole leśne wygląda w praktyce. Dlatego postanowiliśmy porozmawiać z „weteranami” – rodzicami, którzy przeszli już przez edukację przedszkolną w placówkach o leśnych profilach. O swojej przygodzie z „lasem” opowiadają nam Agnieszka i Marek rodzice Kai i Bartka. Ich opowieść przenosi nas do Przyłękowa w Beskidzie Żywieckim.
- Dlaczego zdecydowaliście się na przedszkole o profilu leśnym?
Dla nas wybór był tak naprawdę bardzo prosty. Nasza starsza córka uczęszczała do przedszkola państwowego. Cały dzień była zamknięta w budynku, ponieważ paniom nie chciało się wyprowadzać, ubierać i pilnować na zewnątrz grupy trzydziestu dzieciaków. To powodowało, że córka w ogóle się nie rozwijała. Oczywiście dzieci miały dużo czasu na zabawę, ale tylko plastikowymi zabawkami dostępnymi w klasach. Paradoksalnie – dzieci miały do dyspozycji duży ogród, do którego w ogóle nie wychodziły. Dlatego młodszego syna od razu posłaliśmy do przedszkola o leśnym profilu, gdy tylko zrodziła się taka możliwość. Poszliśmy na spotkanie zapoznawcze i miejsce nas oczarowało. To było to, czego szukaliśmy dla Bartka. Zalesiony teren, skarpa, potok i niewielka sadzawka, a do tego nauczyciel mężczyzna – pan Adam. Założeniem wychowawczym było przebywanie dzieci przez większość czasu na zewnątrz bez względu na pogodę. A tego właśnie szukaliśmy. Podobało nam się, że dzieci mają narzędzia – młotki, siekierki, noże, uczą się nimi posługiwać, budują przeróżne instalacje wodne – i do tego są nauczyciele, którzy nad tym panują. Ale najważniejsze było obcowanie z naturą. Do tej pory mam w głowie obraz przedszkola córki, w którym dzieci siedzą przez większość roku przy sztucznym oświetleniu. Tam wszystko wydawało mi się nienaturalne. Zresztą Kaja niechętnie chodziła do przedszkola państwowego przez cały okres tej edukacji.
- Co najbardziej zaskoczyło Was w pierwszych miesiącach leśnej edukacji?
Pamiętam jak Bartek wszedł w kaloszach po kolana do potoku i wlała mu się tam woda. Nauczyciel – pan Adam – wziął Bartka do góry nogami, wylał mu wodę i postawił na nogi. Dla niego nie był to żaden problem. Bartek był przeszczęśliwy. A mi przypomniała się rozmowa ze znajomą pracującą w lesie, która opowiadała, że przyjeżdżają do nich uczniowie z Bielska i najzwyczajniej w świecie nie potrafią chodzić po lesie. Potykają się, przewracają. Do lasu przyjeżdżają ubrani w białe, eleganckie adidasy. Wszystko co betonowe staje się dla nich naturalne, a las i przyroda przysparzają samych trudności. I to był najważniejszy powód naszej decyzji o leśnym przedszkolu – jeżeli Bartek ma się prawidłowo rozwijać, to musi mieć kontakt z naturą i przede wszystkim z lasem. Wychodzimy z założenia, że jeżeli Bartek poradzi sobie w lesie, to poradzi sobie również w każdej innej sytuacji i miejscu. Poza tym pozytywnie zaskoczyło nas, że dzieciaki mogły być brudne. U córki w przedszkolu państwowym był wieczny „terror” czystości.
- W każdym leśnym przedszkolu, w którym dzieci spędzają swój czas na zewnątrz pojawia się brud. I w pakiecie ze szczęśliwym dzieckiem rodzic dostaje wory brudnych rzeczy. Na początku jest to radość, ponieważ nam – rodzicom – udało się uszczęśliwić nasze dziecko. Ale z tygodnia na tydzień nasz dzień organizuje się wokół poszukiwania ostatnich czystych rzeczy, codziennego prania i nieustającego suszenia. Jak było w waszym przypadku?
Narastał u mnie strach, ale nie że Bartek jest za bardzo brudny, przemoczony i będzie chory, tylko że nie nadążałam, jako mama, przygotować kolejnych czystych rzeczy na następny dzień. Brud leśnego przedszkola świetnie ukazuje słabą organizację w działaniu całej rodziny. To my przede wszystkim musieliśmy pozmieniać nasz sposób myślenia i funkcjonowania na co dzień. Musieliśmy się dostosować do zupełnie nowego dla nas wyzwania. Zdarzało mi się, że wyprane rzeczy nie wyschły i musiałam posłać Bartka albo w brudnych albo w mokrych ubraniach. Czyli był nieprzygotowany do zajęć przeze mnie. Było mi z tego powodu głupio. Ale szybciutko dokupiliśmy większą ilość odpowiednich ubrań i problem w prosty sposób się rozwiązał. Posyłając dziecko do leśnego przedszkola trzeba od razu zaopatrzyć się w zestawy ubraniowe na każdy dzień.
- Czy zdarzyło się, że Bartek zaskoczył Was czymś po powrocie z leśnego przedszkola?
Przede wszystkim zachował nam się obraz powrotu do domu szczęśliwego dziecka, które z radością i podekscytowaniem opowiada o swoim miejscu, o tym jak powstają nowe huśtawki, przejścia linowe czy np. toaleta, której na samym początku nie było. Widać jak to wszystko było dla niego ważne. To co najbardziej zapadło mi w pamięć to historia Bartka o tym, jak zrobili sobie saperkę z fragmentu starej blachy wykopanej gdzieś w ziemi. Dorobili trzonek i sami wyprodukowali narzędzie, które działało. A w świecie, w którym mamy już praktycznie nieograniczone możliwości, wszystko możemy sobie kupić i już prawie nic nie musimy sobie sami robić, ba zatracamy takie umiejętności – edukacja leśna jest wybawieniem. Może to zabrzmi pesymistycznie, ale patrzę na otaczający nas świat trochę jak na eksperyment Calhouna z myszami. Żebyśmy jako cywilizacja nie skończyli podobnie, powinniśmy cały czas wychodzić poza, w gruncie rzeczy sztuczną, strefę komfortu. A leśna edukacja mobilizuje do tego zarówno dzieci, jak i całą rodzinę.
- Pytanie zacznę od historii, którą przytoczyliście podczas naszej rozmowy. Zadzwonił do Was znajomy, który myślał o posłaniu dziecka do leśnego przedszkola, z pytaniem: „Czy oni poza grzebaniem w ziemi czegoś się tam w ogóle uczą?’’
Nieznane, inne od zawsze budzi strach i powątpiewanie. Grzebanie w ziemi daje przede wszystkim odwagę do stawiania pytań i… uczy samodzielnego myślenia. A mnie przeraża jego brak w dzisiejszym świecie. Frustracja, nerwica i depresja coraz częściej dotykają już młodych ludzi. A według nas leśne przedszkole „wyposaża” nasze dzieci już na starcie. Rozwój dziecka w warunkach naturalnych, jakim jest las, jest niezastąpiony. Maluchy nigdzie nie nauczą się lepiej samodzielności i współpracy w grupie, jak w trudnym dla nich terenie, np. w zimie przy wyciąganiu ciężkich sanek pod górkę, żeby można było fajnie zjechać. Dostęp do patyków, młotków, pił etc. pozwala im się świetnie rozwijać manualnie, ruchowo, rozbudza ciekawość otaczającego nas świata. A ciekawość świata jest podstawą chęci do nauki w późniejszym okresie edukacji. Zresztą mamy już najlepszy tego przykład z doświadczeń naszych dzieci w szkole. Oni cały czas najbardziej cieszą się i czekają na ten dzień, w którym mają lekcje w lesie. Edukacja leśna staje się ostatnio modna, ale dla mnie nie jest to moda tylko absolutna potrzeba.
- Słuchając Was buduje mi się obraz miejsca, w którym dzieci większość czasu spędzają na powietrzu w naturalnym środowisku, mogą być brudne, uczą się posługiwać narzędziami, stają się kreatywne i samodzielne, kontakt z naturą rozbudza ich ciekawość świata, uczą się samodzielnego myślenia i doskonale rozwijają się ruchowo – to wszystko bardzo zachęca do tego typu edukacji.
To prawda. Dla nas i dla Bartka to miejsce wymarzone. Czegoś takiego szukaliśmy i na szczęście udało nam się spełnić nasze oczekiwania. Zachęcamy wszystkich rodziców, którzy świadomie i z zaangażowaniem podchodzą do edukacji swoich dzieci, do podjęcia odważnej decyzji i wyboru leśnego przedszkola. To w dzisiejszych czasach jedyne takie miejsce, które na tym etapie rozwoju dziecka pozwoli mu nabyć najważniejsze podstawy do pójścia w świat…
Rozmawialiśmy o przedszkolu leśnym znajdującym się w Przyłękowie, związanym ze szkołą podstawową kształcącą metodą montessori. Przedszkole w tej formie istnieje od 6 lat. Jest przepięknie usytuowane w górskiej dolinie u podnóża Jastrzębicy. Dzieci do swojej dyspozycji mają las, skarpę, górski potok, pełnowymiarowe, indiańskie tipi, zadaszoną altanę, teren na ognisko i toaletę. Dzieci przebywają pod opieką doświadczonej kadry nauczycielskiej.

Kontakt
Anna Szkiruć-Kostrzewa - FFW, tel:. 692 487 524
Ewa Kaliszuk - Fundacja Królowej Świętej Jadwigi, e-mail: kaliszuk.ewa@gmail.com
Rafał Ryszka - WSW, e-mail: ryszka@gmx.net


Wszystkie prawa zastrzeżone © Forest School Center